
- Trochę śmiesznie trochę nie. Dam oczywiście tym wszystki zmianą czas aby spokojnie ocenić i zobaczyć czy nie wpada jakiś heroic effort znowo. “Zrobił wszystko jak kazali fit influencerzy i nie spał w nocy!”. zaliczyłem jakaś popudkę o 3:00 i nie była to jakaś klasyczna pobudka za potrzebą a chyba coś innego. Z rzeczy nie ogarniętych na wieczór to na pewno jedzenie, jeszcze to nie wygląda w mojej ocenie prawidłowo, potrzebuję więcej czasu na przełamania schematów. Nie było w każdym razie zerówek dzień 1 - i to jest najważniejsze chyba, po 14 dniach bez chiporków dokładam dni bez zerówek.
- “Nie ważne ile ciężaru wyciskasz tylko ile wyciskasz z ciężaru” - o taka mądrość z siłowni #brosciance
- Ogólnie pracuję nad dopracowaniem ramy dla fundamentalnego treningu. Konstrułuje sumę nawyków obudowanych w ramę kreujacych deficyt i pordukujących Muscle and Endurance GAIN. To co te wzrosty zdecydowanie zabija to stres. Stres jest i nie da się go pozbyć w 100% ale są działania które mogą pomóc żyć w bardziej zbliżonym do homeostazy stanie. Dzisiaj taki #protip z wszystkich mindfulnes todo - “przechodzenie” nad myślami, bez zahaczania i wchodzenia w temat jest wyjątkowo skuteczne jeśli tylko bardziej świadomie podejść do tego młynka który mamy w głowie. Jeśli raz na jakiś czas, kiedy robi się gęsto i czuję już to promieniowanie które się rozlewa i zaczynam somatyzować staram się wykonać to ćwiczenie, nad czym właściwie teraz obsesyjnie myślę, czy wnioski dotyczą przyszłości? Jeżeli tak to jest to fikcja mojego umysły bo nie wiem co będzie w przyszłości a negatywne scenariusze - o ile jest to jednorazowa analiza - może mieć pozytywny wpływ przygotowania się (dość znanz stoicka postawa, takie eksperymenty myślowe są skuteczne) - a jeżeli zaczyna się ruminacja i obracanie negatywnych konsekwencji w głowie które rosną i rosną jak kula śniegowa w naszej głowie aż zupełnie nie ma miejsca na nic innego i zaczyna się zaburzenie funkcjonowania (wchodzi lęk, poczucie beznadziejności i odpuszczenia). Technika jest banalna, czasem działa, czasem trzeba ją poprzedzić czymś fizycznym jak krótkie “kwadratowe oddychanie” aby złapać focus na sobie i przejść do myślenia - ok, jest taki temat, jestem go świadomy, jest zaopiekowany, przejdźmy dalej… i niech sobie tam ta myśl płynie dalej obserwowana z dystansem (jak zresztą wszystkie inne nie materialne “konsekwencje” w postaci myśli). Ruminacja potrafi zniszczyć każde nawet bardzo dobrze ugrunowane samopoczucie, plan, pozytywną rutynę gdyż stanowi lewarek do … “będzie źle, więc nie ma sensu … robić tego czy tamtego”. Przykład z życia wzięty: szef prosi o raport z Twoich działań ale nie Ciebie - taki malutki mobbing, prosi też o spotkanie wokół tego raportu, też nie Ciebie ale Ciebie na nie zaprasza - ot taki pręgierz w domyśle. Jakie są jego intencje? Co się tam będzie dziać? Itd itp. można się swobidnie dojeżdżać i wykończyć czyimś farmozonem bez żadnego głebszego uzasadnienia. To co robią i jak postępują z nami inni jest do pewnego stopnia poza naszym zasięgiem, poza naszą sprawczości. Natomiast to co robimy z tymi działaniami w naszej głowie, jak na nie reagujemy (czy spokojnie, chłodnie i z analizą jednorazową, przygotowaniem odpowiedzi i zaparkowaniem - bo tak, niektóre działania osób wymagają odpowiedzi ale adekwatnej neie nukleranej wychodowanej przez naszego wewnętrzengo dręczyciela!) więc nasza reakcja to nasze rzecz! Nawet jak jesteśmy obiektem przemocy (psychicznej) to gdzieś w tym wszystkim jest ten element stymulujacy oprawcę w postaci naszej odpowiedzi (agresja rodzi agresje ale u psychopatów to jest bez znaczenia, możesz być spokojny i wyprowadzić kogoś tym z równowagi). Więc skracając - domyślna odpowiedź to nie, zawsze sobie daj czas do namysłu, pierwsza reakcja to wyjście z pod presji, może to być unik, pytanie, przerwanie rozmowy (masz do tego prawo!) ale przede wszystkim przerwanie produkowania scenariuszy zdarzeń. Negatywna ruminacja to genrator stresu który odkłada się w naszym organizmie jak promieniowanie. Na końcu całkowicie rozwalona gospodarka kortyzolowa zabiera z trudem wypracowany gain i zamienia go w oponę wokół brzucha. I teraz coś niesamowitego, spotkanie okazało się budujące i wspierające - nie wymyśliłem takiego rozwiązania w żadnych ze scenariuszy, wszystkie były na nie! Nigdy nie wiemy co się wydarzy, sztuka bycia dojrzałym i true grit polega na easltycznym adaptacyjnym podejściu i “byciu” gotowym na różne scenariusze (bo takie jest obecnie wymaganie współczesnego dynamicznego i skomplikowanego świata). Bycie gotowym nie oznacza, że będziemy jak James Bond w każdych okolicznościach siać rozpierdol i naginać rzeczywostość do naszych planów i ustaleń tylko, że “sztywność” naszej kontrukcji nie połamie się w zderzeniu z rzeczywostością. POlega to na ukształtowaniu zachowań, mechanizmów, strategii i narzędzi które pozwolą się odnaleźć w każdej (trudnej, łatwej, pozutywnej, negatywnej) syutacji z korzyścią dla nas lub naszych bliskich (tych na których nam zależy a nie na bliskich osobach pasożytniczo karmiących się naszym wysiłkiem). Chodzi io umiejętność korzystania z sytuacji w pozytywnym tego słowa znaczeniu, pewnej immersji ze zdarzeniami, takim mądrym prześlizgiwaniu się przez zdarzenia. Nie chodzi tutaj a zachowania takie jak unikanie odpowiedzialności czy szukanie “łatwizny” ze szkodą dla innych. Bycia dobrym dla siebie nie powinno być kosztem innych czy ze skodą dla inych (proszę uważać na interpretacje, to że czegoś dla kogoś nie zrobimy - bo nie chcemy, nasze Ja ma priorytety to żadna szkoda dla niego, tylko brak ułatwienia czy coś tam innego - a to że on to widzi inaczej to już inny wpis i inny problem ale uwaga - nie Twój). Bądź spokojny wobec natłoku myśli, niech płyną, nie stawiaj tamy z ruminacji i zbytniej dekonstrukcji problemu który nie istnieje bo na pewno jakiś stworzysz. Czy możesz coś pominąć co realanie Ci zagraża? Jest to bardzo mało prowdopodobne.