Cześć. Idzie to dobrze ale mnie jest ciągle mało … efektów. Cierpliwy ze mnie człowiek, jednak dużo za dużo zainwestowałem czasu (i pieniędzy też) aby cieszyć się z małych albo cóż, żadnych efektów. Dobrze się czuję bo przestałem jeść chipsy i to już będzie 2gi tydzień. Dobrze się czuję bo trenuję regularnie i jestem mocniejszy. Może mniej siły ale więcej endurance, różnie z tym bywa. Nie mam presji na żadne konkretne starty czy zawody. W głowie wykluło mi się co najmniej kilka koncepcji, bardziej złożonych i wykraczających poza wpis w stylu pamiętnika wieć odsyłam do zakładki PAGES. Prawda jest taka, że większość fit guru ujawnia się jak już zapakuja się z efaktami i wizualnie wszystko się zgadza, trudniej jest pisać o czymś co się dopiero eksploruje, wdraża i sprawdza a efekty przyjdą albo nie przyjdą w najbliższym czasie - przecież najzwyczaejanie w świecie po raz kolejny mogę się mylić albo może mi się wydawać. Ten nadzór nad sobą, też nie jest taki jaki się choduje w percepcji - jem więcej niż powiniem, piję więcej niż powinienem (tak, płynu - nie alko, bo tego nie piję wcale). Chybe treningu wytrzymałościowego jak na tę fazę (fundamentalną, czy fazę fundamentu) jest trochę za dużo i to generuje stres blokujący redukcję. No ale tak to jest jak się chce za dużo i za szybko. Cierpliwości. Modyfikuję, zmieniam i wdrażam. Dzisiaj start 14 dni z mniejszą ilością kawy (cut o połowę bo już się to wszystko wymknęło z pod kontroli) i cold turkey na piwo 0.0 - będzie woda. No i tak, szkoda zdrowia na ten słodzony gaz (choc ostatnio idę w wersję bez cukru to jednak jakieś węglowodany w tym są i fitoestrogeny też) - zobaczymy jak bedzie szło bez tego. Nadrzędne zasady - jak ta, że jem tylko jak jestem głodny dostaje mały wyjątek - szejk buałkowy po treningu rano zdaję się mieć więcej korzyści osłonowo regneracyjnych, że psycha musi go puścić. Będę się też starał powiększać okno postu, żeby dać organizmowi trochę więcej czasu na strawienie i autoregulację (od 10h-12h) więc nic nowego nie wymyślać tylko potrzebowałem siły i odpowiedniego stanu psychiki aby wejść w ten rytm budowania nowej mentalności (dwa tygodnie temu miałem taki zjazd samopoczucia że nie było o tym mowa, dół sinusoidy). Popracowałem też trochę nad swoim ADHD i ta matryca kolorowych “czynności” robi dla mnie robotę i będę do tego wracał w bardziej rozbudowanych wpisach. Jest to coś co ze mną rezonuje. Jeśli nadal nie będzie widocznych efektów to mam jeszcze trochę tych strategii w zanadrzu do uruchomienia i może ten kamień zacznie się toczyć sam.