Wymyśliłem, że na dzisiaj mam tylko jedno zadanie w tym projekcie. Potrzebuję być wypoczętym, zregnerowanym, w pęłni sił aby do końca dnia utrzymać siłę woli na wysokim, albo na przynajmniej takim poziomie który pozwoli powiedzieć nie. Zachcianki, chęci i nałogi są trudne do pokonania ale nie mają, właśnie, nie mają rąk! Tak, jakby koty miały kciuki to pewnie opanowały by świat. Tak samo jest z niepochamowaną chęcią zjedzenia chipsów, choć wydaje się uprowadzać zmęczoną życiem świadomość, być gotową odpowiedzią na każdy smuteczek (choć tak naprawdę chodzi o szlak dopaminowy) ta sama potrzeba wygerowana w najstarszym, pierwotnym pniu mózgu (gadzim) nie ma możlwiości sprawczej która rezyduje trochę wyżej w hierarchi świadomości. To ważne ćwiczenie, pozwala dać sobie nadzieje na odzyskanie kontroli. Nie jest tak, że zaraz po uświadomieniu sobie tego można to wprowadzić w czyn i zadziała ale jest już trochę łatwiej gdy wiadomo, że nie ma tutaj magii. Zatem, dzisiaj bez treningu, bez obciążania, staram się pozytywnie przemierzać dzień na tyle na ile mam na to wpływ i zobaczymy, czy wieczorem uda się przeskoczyć zerówki i chipsy. Dalszy trening i próba budowania jakiejś bazy czy to wytrzymałościowej czy siłowej gdy tkwię w takim żywieniowym dołku jest bez sensu. To są bardzo niezdrowe strategie kompensacyjne. Miałem też na dzisiaj zaplanowane jedno spotkanie, właśnie dotarło do mnie, że po pierwsze nie chcę się z tą osobą widzieć (przynajmniej na razie, przynajmniej teraz) a po drugie może to negatywnie wpłynąć na moją strukturę dnia i w konsekwencji zawalić próbę oporu przed wewnętrznym terrorystą. Z terrorystami się nie negocjuje! - Tak, terrorysta tak sobie nazwę tę cześc mózgu odpowiedzialną za FFFF! Tak jeszcze zacząłem się zastanawiać, to jak to będzie? W ogóle już nigdy nie będę jadł chipsów? (sztuczne i złudne poczucie straty po raz pierwszy), czy tylko w wybrane dni? Może po prostu spróbuje trochę mniej i tyle? Nie. Zrobimy tak, że ta zasada ma prosty ogranicznik. Dzisiaj nie jem czipsów i dzisiaj nie piję zerówek. A jutro się zobaczy :) Przecież jeden dzień to nie jest zbyt długo. Do zrobienia. Dzisiaj.